Wszyscy ludzie rodzą się
wolni i równi
pod względem
swej godności i
swych praw.

Powszechna Deklaracja Praw Człowieka, 1948, art. 1

11 kwietnia 2020 r. – 75. rocznica
wyzwolenia obozów koncentracyjnych
Buchenwald i Mittelbau Dora

Przemówienia

z okazji 75. rocznicy wyzwolenia obozów koncentracyjnych Buchenwald i Mittelbau-Dora

Ivan Ivanji, urodzony w 1929 roku w ówczesnym jugosłowiańskim Banacie. Po tym, gdy naziści zamordowali w Belgradzie jego rodziców, został w marcu 1944 roku deportowany jako Żyd do Auschwitz i Buchenwaldu. Oswobodzenia doczekał się w podobozie Langenstein-Zwieberge. Dzisiaj mieszka w Belgradzie i jest pisarzem i publicystą. Jego historia życia ukazała się w 2014 roku pod tytułem „Moje piękne życie w piekle”. Ivan Ivanji wygłosiłby swoje przemówienie podczas uroczystości upamiętniającej w Niemieckim Teatrze Narodowym 5 kwietnia 2020 roku.

Przemówienie z okazji 75. rocznicy wyzwolenia obozu koncentracyjnego Buchenwald

Aussenkommando Langenstein-Zwieberge – filia obozu koncentracyjnego Buchenwald była podzielona na tzw. duży i mały obóz. W dużym obozie było około sześciu tysięcy więźniów, którzy budowali tunele pod położoną w pobliżu górą. Tam miała ruszyć produkcja „broni odwetowej“. Na terenie małego obozu przebywało 869 więźniów, zaklasyfikowanych jako robotnicy wykwalifikowani, których trudniej jest zastąpić, i którzy dlatego byli nieco lepiej traktowani i karmieni. W dniu 9 kwietnia 1945r. esesmani uformowali kolumnę składającą się z dwóch i pół tysiąca więźniów, których wyprowadzili z obozu i popędzili w kierunku zachodnim. Tak zaczął się marsz śmierci. Ci, którzy pozostali w obozie, nie musieli już chodzić do pracy. Nie wydawano im jednak także żadnego wyżywienia. Szczególnie w dużym obozie ludzie umierali z głodu i wycieńczenia.

11 kwietnia wieczorem nie włączono już reflektorów i nagle po obozie rozeszła się wieść, że nie ma już SS. Brama obozowa była na wpół otwarta. Poza tym nic więcej się nie wydarzyło. Wielkie umieranie trwało dalej. W środku nocy musiałem pójść do latryny. W ciemności natknąłem się na jakąś przeszkodę. Przesunąłem ją nogą obutą w drewniany chodak i zauważyłem, że kopię głowę trupa. I pomyślałem: Pewnego dnia będziesz się dziwił, że kopałeś głowę zmarłego współwięźnia. Tak, nadal myślę o tym zdarzeniu, ale czy się dziwię? Czy przerażenie, wstręt, które odczuwałem, mam nazywać „zdziwieniem”?

Koniec z tym. Nie chcę brać udziału w wielkim konkursie na to, kto potrafi lepiej biadać, w bardziej przerażający sposób opisywać swoje cierpienia. Teraz chcę opowiedzieć o wyzwoleniu, zwycięstwie, wolności i związanych z nimi pułapkach.

Ocalali więźniowie z KL Buchenwald w dniu 19 kwietnia 1945r. złożyli przysięgę. Chociaż mnie przy tym nie było, czuję się nią związany. Ważne zdanie tego przyrzeczenia brzmiało: „Zniszczenie faszyzmu z jego korzeniami jest naszym hasłem. Zbudowanie nowego świata pokoju i wolności jest naszym celem”.

Czy dotrzymaliśmy przyrzeczenia? Myślę, że nie. Prezydent Republiki Federalnej Niemiec, Steinmeier, powiedział niedawno w Jerozolimie, cytuję:

„Pragnąłbym móc powiedzieć: My Niemcy raz na zawsze wyciągnęliśmy naukę z historii. Ale nie mogę wypowiedzieć tych słów w czasie, gdy narastają nienawiść i atmosfera pogromów“. W ten sposób Prezydent Republiki Federalnej Niemiec potwierdził, że nie powiódł się ani projekt zniszczenia faszyzmu, ani projekt zbudowania świata pokoju i wolności – dodam tutaj, że chodziło o pokój i wolność na całym świecie.

Kiedy Prezydent Republiki Federalnej Niemiec dwa i pół miesiąca temu wygłaszał to przemówienie, wierzyłem mimo wszystko, że tu, w Niemczech, neonaziści nigdy więcej nie będą w stanie przejąć władzy. Teraz już nie uważam tego za rzecz niewyobrażalną. Tak jakby nie wystarczyły mi potworności obserwowane w mojej ojczyźnie, Serbii, z przerażeniem i ze zgrozą śledzę wypadki i tu, w kraju, gdzie stał obóz koncentracyjny Buchenwald. Kiedy posłowie skrajnej prawicy ośmieszali i paraliżowali demokrację, zagrożona była nie tylko Turyngia, nie tylko Niemcy. Obawiam się, że sprawa dotyczy samej idei i trwania demokracji parlamentarnej. Wszystko się zmienia. Dosłownie wszystko.

Piętnaście lat temu w Teatrze Narodowym w Weimarze w swoim przemówieniu z okazji rocznicy wyzwolenia Jorge Semprún powiedział między innymi, że to chyba ostatnie spotkanie tego rodzaju z udziałem Ocalałych i dodał – cytuję – „Nie będzie bezpośrednich wspomnień, bezpośredniego świadectwa, żywej pamięci, doświadczenie tej śmierci dobiega końca“. Nie miał racji. Pięć lat później wygłosił znowu wielkie, wstrząsające przemówienie na byłym obozowym placu apelowym na wzgórzu Ettersberg. Ale także w tym roku kilku z nas, byłych więźniów Buchenwaldu, przyjechałoby do Weimaru, gdyby nie powstrzymała ich od tego siła wyższa w postaci wirusa, który obnażył całą bezsilność nowoczesnego człowieka w obliczu natury.

Dla niektórych z nas, byłych więźniów, to spotkanie z okazji 75. rocznicy byłoby pożegnaniem z Miejscem Pamięci. Niebawem – na pewno dla wszystkich. Nie chodzi o to, co my, nazywani świadkami historii, myślimy i czego pragniemy. Liczy się wyłącznie to, co pamiętają nasi wnukowie i prawnukowie, i jaką naukę chcą z tego wyciągnąć.

W ramach upamiętniania Zagłady ciągle podkreślano, jak ważna jest ochrona mniejszości. Przeważnie miano na myśli Żydów. Powoli jednak zrozumiano, że Zagłada dotyczyła np. także Sinti i Romów, których nie wspiera takie państwo jak Izrael, a którzy po wielokroć nadal są dyskryminowani i wyrzucani poza nawias społeczeństwa. I rzeczywiście ponownie nasila się antysemityzm. Według mnie nie wolno go jednak utożsamiać z często uzasadnioną krytyką pod adresem rządu w Jerozolimie. Sam, jako Żyd, pragnę podkreślić, że nie stanowimy jedynej mniejszości, którą należy szanować i chronić. W Izraelu taką mniejszością są Palestyńczycy. A tutaj, w Niemczech, jak i w innych krajach, są to teraz także uchodźcy. Błagam Państwa, obdarujcie całą swoją empatią tych, którzy dziś są prześladowani, muszą uciekać, są szykanowani na granicach, głodują i cierpią niedostatek w obozach, toną w morzu. Nie mówcie, że to inne okoliczności, inne obozy, że ci ludzie mieli inne powody do ucieczki przed zagrożeniem, że mają nielogiczne i nierealistyczne wyobrażenia o raju w Niemczech, w Szwecji lub gdziekolwiek indziej. Nie szukajcie powodów i wykrętów, aby odwracać wzrok, wzruszać ramionami, nie przyjmować do wiadomości cierpienia tych ludzi. Proszę Was o to, bo sam przeżyłem Zagładę i wiem, czym jest Shoah.

Z Buchenwaldem żegna się także człowiek, który na przestrzeni ostatnich dwudziestu pięciu lat ukształtował to miejsce pamięci jak nikt inny, z Buchenwaldem żegna się pan Volkhard Knigge. Żegna się z nim zespół, który w dalszym ciągu pozostanie tu na stanowisku. Energicznym, aktywnym, pełnym pomysłów ludziom czasami nie udaje się uniknąć konfliktów, czasem muszą znosić niesprawiedliwe oceny, popełniają też błędy. A Volkhard Knigge jest energiczny, niestrudzony, pełen pomysłów. Również on narobił sobie wrogów. Uważam, że to go nobilituje. Miejsce Pamięci pozostaje w dobrych rękach. Zagwarantuje to nowy dyrektor, a także niestrudzony i niezastąpiony Philipp Neumann-Thein, który tu zostanie. Myślę, że mogę to powiedzieć w imieniu wszystkich byłych więźniów: obu Panom, a także oczywiście wszystkim dotychczasowym oraz nowym pracownikom, życzę sukcesu w pracy.

Na koniec muszę pożegnać się sam. Jeszcze raz chciałem pojechać do Weimaru, przemówić tam i w ten sposób się pożegnać. Już pięć lat temu miałem taki plan, ale nie mogłem go zrealizować. Tego dnia, kiedy miałem tu przebywać, 11 kwietnia 2015 roku, zmarła moja żona Dragana. Moje przemówienie na tamtą uroczystość w Teatrze Narodowym było już napisane, odczytał je Volkhard Knigge.

Buchenwaldzie, Weimarze – w wieku 91 lat nie mam odwagi na to, aby powiedzieć wam „do zobaczenia”. Z daleka mówię zatem „żegnajcie”!

Niech zapomniana zostanie śmierć!

Niech żyje życie!

Ivan Ivanji
Belgrad

Ivan Ivanji podczas swojej przemowy w ramach godziny pamięci Landtagu Turyngii o ofiarach narodowego socjalizmu w Miejscu Pamięci Buchenwald 27 stycznia 2013 r.

נאום בעברית

בקישור זה ניתן להוריד את המסמך ב-PDF

להורדת הקובץ